Start»Aktualności»Warsztaty stali damasceńskiej

Warsztaty stali damasceńskiej

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Zgrzewanie pakietu stali damasceńskiej na młocie kowalskim u Mistrza Leszka Zulewskiego

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Wstępnie przeszlifowana i wytrawiona głownia szabli. Leszek Zulewski

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Warsztaty stali damasceńskiej - test

Nagrzewanie pakietu w piecu gazowym. Leszek Zulewski

O odradzaniu się rzemiosła kowalskiego

Jacek Sieński, Dziennik Bałtycki, 2009

O odradzaniu się rzemiosła kowalskiego, a szczególnie kowalstwa artystycznego i rosnącym zainteresowaniu odkuwanymi ręcznie z żelaza dziełami sztuki kowalskiej, w tym japońskich mieczy katana czy polskich szabel oraz organizowanych przez SPAK warsztatach stali demasceńskiej z Krzysztofem Panasem – pisze Jacek Sieński.

Rozwój przemysłu i mechanizacja produkcji wyrobów metalowych oraz zanik transportu konnego sprawiły, że od końca XIX wieku kowalstwo zaczęło powoli ginąć. W Polsce kowale przetrwali najdłużej na terenach wiejskich, podkuwając konie, wykonując okucia stolarki budowlanej i naprawiając wozy konne oraz narzędzia i maszyny rolnicze.

Dziś rękodzieło kowalskie, mimo konkurencji zakładów przemysłowych, zaczyna się odradzać. Pojawiło się znowu zapotrzebowanie na usługi kowali potrafiących podkuć konie, których przybywa szczególnie w stadninach prywatnych. Rośnie zainteresowanie dziełami kowali artystów wykonujących wyroby metaloplastyczne, stylowe szyldy, zawiasy i latarnie. W budownictwie znowu w modzie są ozdobne kute meble, kraty, bariery balkonowe, płoty, furtki czy bramy.

Są kowale kontynuujący tradycje dawnych mieczowników i płatnerzy, wytwarzający ręcznie białą broń i zbroje. Dla wojska wykonują oni oficerskie szable, pałasze i kordziki paradne, a dla kolekcjonerów, stowarzyszeń rekonstrukcji historycznych oraz na potrzeby wytwórni filmowych szable polskie, miecze średniowieczne, rapiery, topory bojowe, miecze samurajskie, hełmy i zbroje.

Walorami wyrobów kowalstwa artystycznego jest ich niepowtarzalność ze względu na ręczne odkuwanie wszystkich elementów, w tym blach, z których powstają misternie wykonane liście i inne ornamenty roślinne.

We współczesnych kuźniach, tak jak przed stuleciami, kowale mozolnie formują rozgrzane do białości żelazo i stal. Wykorzystują takie same, jak niegdyś, podstawowe urządzenia i narzędzia do obróbki metalu – palenisko z miechem, kowadło, młotki o różnej masie i kształcie, szczypce do przytrzymywania obrabianego wyrobu. Ochronnym ubiorem kowala pozostają gruby fartuch i rękawice kowalskie.

W obiegowej opinii kowalstwo kojarzy się bardziej ze ślusarstwem. Oferowane przez różne firmy zespawane z profili stalowych i ozdobnych prefabrykatów ogrodzenia, kraty czy balustrady są bardziej tanimi wyrobami ślusarskimi, niż ręcznie odkutymi i łączonymi nitami dziełami kowalskimi. Gdańsk przez stulecia był dużym ośrodkiem kowalstwa. Cechy zrzeszały kowali i rzemieślników różnych specjalności związanych z obróbką metali – konwisarzy, ludwisarzy, złotników, płatnerzy czy ślusarzy.

– Chcemy nawiązać do tych bogatych, gdańskich tradycji kowalskich – mówi Adam Stachowicz, prezes Stowarzyszenia Polskich Artystów Kowali SPAK. Zaznacza, że powojenny okres upadku rzemiosła kowalskiego doprowadził do zaginięcia związanych z nim umiejętności zawodowych. Stowarzyszenie SPAK postanowiło odtworzyć zapomniane metody odkuwania w oparciu o wiedzę i doświadczenia entuzjastów kowalstwa, często samodzielnie odtwarzających dawne technologie. Wiedzą tą mistrzowie kowalstwa dzielą się z kowalami mniej doświadczonymi, między innymi na pokazach i sympozjach.

Tego rodzaju praktyczne szkolenia kowalskie, połączone z wykładami poświęconymi słynnej stali damasceńskiej, jej gatunkom oraz odmianom i rodzajom tzw. damastu skuwanego od lat organizuje SPAK. – Technika zgrzewania, a więc skuwania dwóch elementów żelaznych, jest podstawą kowalstwa, zwłaszcza artystycznego – podkreśla prowadzący warsztaty Krzysztof Panas, płatnerz i mistrz rzemiosła artystycznego. – Dziś młodzi kowale wykorzystują spawarki i inne nowoczesne urządzenia oraz gotowe produkty hutnicze, co jest zaprzeczeniem prawdziwej sztuki kowalskiej.

Wykonując prosty pogrzebacz, obecnie bierze się gotowy pręt, podgrzewa jego odcinek końcowyw palenisku i odpowiednio wygina. Natomiast dawniej kowal, aby wykonać na przykład bramę o wadze 200 kilogramów, musiał sam odkuć, z kawałków żelaza dymarkowego o wadze od jednego do półtora kilograma, 20 metrów pręta. Obecnie kupuje się pręty, profile i blachy stalowe, z których wycina się elementy i spawa. Tak więc nauczenie adeptów kowalstwa techniki zgrzewania, umożliwia im opanowanie najważniejszych umiejętności.

– Stosuję tę samą technikę – kontynuuje Panas – wytwarzając ręcznie broń białą – szable, miecze średniowieczne czy miecze samurajskie katana. Nie są to tanie atrapy wytwarzane maszynowo, a prawdziwa broń. Gdy chodzi o miecze katana, to wykonuje się je w taki sam sposób jak kowale w Japonii i nie ma tu szczególnego sekretu. Ich głownię odkuwa się z wielu warstw zgrzewanego żelaza i stali. Jedyną różnicę stanowi to, że w japońskich kuźniach była i jest specjalizacja. Głownię katany wykonuje kowal, szlifuje ją szlifierz, a rękojeść i pozostałe elementy wytwarzają inni rzemieślnicy. Natomiast ja wykonuję taką broń samodzielnie od początku do końca. Nie mogę stosować żadnych uproszczeń, jak szlifowanie głowni na szlifierce mechanicznej, bo straci ona charakterystyczny wzór stali skuwanej ręcznie. Dlatego też wykonanie miecza trwa do pięciu miesięcy.

Panas nie ukrywa, że nie brakuje klientów zarówno na białą broń japońską jak i polską. Jego katany (mimo że same materiały kosztują tysiąc dolarów) chętnie nabywają mistrzowie prowadzący szkoły walk dalekowschodnich oraz kolekcjonerzy polscy i zagraniczni, w tym ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Polska broń, której najbardziej popularnymi rodzajami są szable, kupowana jest przez kolekcjonerów i na prezenty. Jego miecze i zbroje trafiły też na plany filmów "Kazimierz Wielki", "Wiedźmin" i "Stara baśń". Panas prowadzi pracownię od czterdziestu lat. W 1984 r. uzyskał tytuł mistrza rzemiosł artystycznych, wtedy przyznawany przez ministra kultury i sztuki. Teraz chętnie dzieli się swoją wiedzą zawodową z młodszymi.

– Opanowanie techniki skuwania żelaza, choć jest prosta, wymaga lat nauki. Ja dochodziłem do niej sam, bo brakowało mistrzów, którzy mogliby mnie czegoś nauczyć. Obecnie jest łatwiej i wystarczy mieć tylko ochotę na skorzystanie z pomocy kowali z dorobkiem zawodowym, którzy wiele potrafią – dodaje Panas.